Przy obecnej interpretacji ustawy warszawskiej rady dzielnic są kosztowną dekoracją demokracji – mówi przewodniczący Rady Ursynowa Lech Królikowski.
Jak sprawdza się samorząd dzielnicowy w obecnym ustroju Warszawy?
LECH KRÓLIKOWSKI: Ustawa warszawska, która obowiązuje od 2002 r., to już trzecia ustawa określająca ustrój naszego miasta. Mam dość szeroki obraz tej sprawy, ponieważ jestem obecny w samorządzie od samego jego początku; wielokrotnie byłem radnym, ale byłem też pierwszym burmistrzem Mokotowa. Przez 12 lat pracowałem w Departamencie Administracji Publicznej NIK, który nadzoruje pracę całej administracji publicznej, w tym samorządowej. Wszystkie te okoliczności sprawiły, że mam szeroką wiedzą na temat samorządu. Opierając się na doświadczeniu i wiedzy mogę więc powiedzieć, że obecny ustrój miasta stołecznego Warszawy ma bardzo liczne wady. Ustawa warszawska z 2002 r. jest bardzo oszczędna. Znajduje się tam tylko 12 artykułów merytorycznych, a ustawodawca w sprawach szczegółowych odsyła do uregulowań w statucie. Z kolei statut był przygotowywany przez sześć lat i najwyraźniej miał na celu zawłaszczenie wszelkich uprawnień dla centralnej władzy miasta. Dzielnice zostały praktycznie ubezwłasnowolnione. Z bólem mogę powiedzieć, że przy obecnej interpretacji ustawy warszawskiej przez władze miasta – rady dzielnic są kosztowną dekoracją demokracji.
– Władze dzielnicy nie mają nic do powiedzenia?
– Bardzo mało. Mierzalną tego ilustracją są środki inwestycyjne, których wielkość w dzielnicach maleje, ale rośnie w dyspozycji centralnych władz miasta. Rada Warszawy i Prezydent w coraz większym stopniu decydują o wydatkach w dzielnicach. W 2010 r. jako Ursynów mieliśmy prawie 80 mln zł na inwestycje. Ta kwota maleje z każdym rokiem i w najbliższym czasie ma spaść do 14 mln zł. Chcieliśmy wybudować dom kultury, ale miasto zablokowało nam ten pomysł. Zmuszeni jesteśmy do rezygnacji z bardzo wielu potrzebnych dzielnicy inwestycji. W tej sytuacji nawet nie rozpatrujemy zgłaszanych przez radnych pomysłów, takich jak np. pomysł, by wybudować kolejkę linową do Konstancina, czy wykorzystać istniejącą bocznicę metra do komunikacji szynowej pomiędzy Ursynowem, a wielkim centrum biurowym na Wyczółkach.
Czy oznacza to, że miasto nie liczy się z opinią dzielnic?
Według statutu jedynym uprawnieniem rad dzielnic jest opiniowanie, ale – jak powszechnie wiadomo – opinie nie są wiążące dla Rady Warszawy. Istnieje także problem z uprawnieniem rad dzielnic (§13 ust. 2 Statutu Dzielnicy) do zgłaszania inicjatyw Radzie Warszawy, albowiem Prezydent ma prawo zawiesić ich wykonanie, czyli mogą one nie dotrzeć do Rady Warszawy. Z taką inicjatywą Rada Ursynowa wystąpiła na wiosnę 2013 r., ale jej wykonanie zostało zawieszone, a następnie na wniosek Prezydenta Rada Warszawy uznała w głosowaniu, że uchwała Rady Ursynowa jest niezgodna z prawem. Jest to niezgodne z Konstytucją RP. Rada Warszawy – organ uchwałodawczy – nie może decydować o zgodności z prawem! Aby absurdalność była jeszcze większa, to na sesji Rady Warszawy, na której przeprowadzono to głosowanie, nie dopuszczono przewodniczącego Rady Ursynowa do głosu celem przedstawienia racji dzielnicy. Jest to więc jeden z licznych dowodów, że miasto nie liczy się z opinią dzielnic.
Co należałoby więc zrobić?
Problemem jest nienasycona żądza władzy kolejnych ekip politycznych, które obejmowały rządy w Warszawie począwszy od 2002 r. Jak powiedziałem wcześniej, ustawa warszawska jest bardzo oszczędna i tak naprawdę określenie ustroju miasta pozostawiła w rękach prezydenta i Rady Warszawy. Moim zdaniem podstawowe uprawnienia dzielnic powinny być określone w ustawie, tak aby los dzielnic nie zależał od widzimisię kolejnych politycznych ekip w Ratuszu. Moim zdaniem Rada Warszawa powinna zajmować się generaliami, strategią, polityką rozwoju przestrzennego i ekonomicznego, a nie przesuwaniem tysiąca złotych z jednego przedszkola do drugiego. Istniejąca skrajna centralizacja władzy w Warszawie jest sprzeczna m.in. z art. 15 ust. 1 Konstytucji. Przepis ten stanowi bowiem: „Ustrój terytorialny Rzeczypospolitej Polskiej zapewnia decentralizację władzy publicznej”.
Mówi się, że najciemniej jest pod latarnią. Warszawa jest tego przykładem. Sprzeczność Statutu Warszawy, a także statutów dzielnic z Konstytucją i polskim systemem prawnym nikogo nie dziwi i to niestety jest bardzo smutne, albowiem w ten sposób łamana jest fundamentalna zasada naszego państwa określona w drugim artykule Konstytucji: „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej”. Ironizując – można powiedzieć: Konstytucja Konstytucją, a władza ma być we właściwych rękach.
– Dziękuję za rozmowę.