Wynik zeszłorocznych wyborów samorządowych stał się przyczyną serii niespodzianek na Ursynowie. Języczkiem u wagi stało się dwóch radnych IMU.
Wygłodniała ‒ po czteroletnim zasiadaniu w ławach opozycji – Platforma Obywatelska postanowiła zrobić wszystko, aby odsunąć PiS
i NU od władzy.
Niektórym politykom lokalnej PO zawarcie koalicji z IMU wydawało się tak oczywiste, że już kilka dni po wyborach szykowali się do objęcia funkcji w zarządzie dzielnicy, uprzątając swoje biurka w innych instytucjach. Jakież było ich rozczarowanie, gdy okazało się, że dla jednego z radnych IMU – młodego harcerza Michała Radziwiłła ‒ bardziej liczą się zasady i poglądy niż funkcje czy stanowiska. Zawarta z jego udziałem koalicja zdecydowała o wybraniu mnie na przewodniczącą Rady Dzielnicy Ursynów.
Takiej klęski ursynowscy politycy PO nie mogli znieść. W wyniku uknutej przez nich intrygi dotychczasowa radna NU zdradziła swoich kolegów i zagłosowała na kandydata PO na burmistrza Ursynowa. Nowa koalicyjna większość natychmiast postanowiła obsadzić stanowisko przewodniczącego rady „swoim” człowiekiem.
Wszystko wydawało się iść po myśli PO aż do poniedziałku 12 stycznia, kiedy prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz powołała Tomasza Mencinę na burmistrza Bielan.
W „normalnych” warunkach oznaczałoby to natychmiastową utratę przez niego mandatu radnego dzielnicy Ursynów. Jednak przecież nie po to jest prawo, żeby stawało PO na drodze do władzy! W ciągu kilku godzin okazało się, że Tomasz Mencina burmistrzem Bielan ma być jednak od 14 stycznia, co rzekomo pozwalałoby mu na udział w obradach 13 stycznia. Jednak ‒ zdaniem moim i dzielnicowych prawników ‒ utraconego mandatu radnego nie można ot, tak odzyskać! W tej sytuacji obrady po prostu musiały zostać przerwane. Teraz czekamy na kolejne pseudoprawne manewry PO.
Katarzyna Polak, przewodnicząca
Rady Dzielnicy Ursynów, PiS